W gabinecie psychologa
Historia przeciętnej 4-ro osobowej rodziny. Rodzice pracują, starsza córka Kaśka, l. 17 uczy się w liceum, s. Janusz lat 8.
Piątek. Minęła godzina 14-sta.
Mama (siedzi przy stole):
Wróciłam zmęczona z pracy. Po całym tygodniu mam dosyć. Boli mnie głowa. Bałagan w kuchni, syn znowu grał na komputerze i obiad nie zrobiony. Nie wiadomo, w co włożyć ręce. Zabrałam się szybko za gotowanie. Poprosiłam Januszka o pomoc. Znowu musiałam go prosić kilka razy, bo udawał, że nie słyszy. W końcu przyszedł. Nerwowo przestawiał naczynia. Prosiłam, żeby uważał… Prosiłam… to nie! Jak zwykle, na złość mnie – musiał coś zepsuć. Kolejna rozbita szklanka. Nie wytrzymałam. Ręka sama poszła w ruch… Przecież nie zbiłam go. Dostał tylko klapsa. Wściekła, kazałam mu iść do pokoju. Usłyszałam, że mnie nienawidzi. Jak 8-miolatek może mnie nienawidzić? Przecież miał tylko pochować czyste naczynia. Czy to tak dużo? Tyle dla niego robię. Tylko dla niego. Kaśce wystarczy to, co zje w szkole. Ojciec wraca jutro z delegacji. Nie muszę jeść tego obiadu… Teraz mnie wszystko leci z rąk… Myślę, że następnym razem gówniarz mocniej dostanie. Za bardzo mu pobłażam…
Dobrze, że mogłam na chwilę usiąść…
Janusz:
Znowu dostałem. I to dlaczego? Głupia szklanka. Mama chyba naprawdę mnie nie kocha. Tydzień temu przyniosłem jedynkę za brak zadania… wzruszyła ramionami. 3 dni temu niechcący stłukłem jej ulubiony kubek – przytuliła mnie i powiedziała, że czasami każdemu może się zdarzyć. A przedwczoraj była kolejna uwaga… I nic… pokrzyczała. A dzisiaj… naprawdę nie słyszałem jej wołania. Przeszedłem najtrudniejszy poziom… Kaśki nigdy nie uderzyła! I jeszcze mówi, żebym nie przesadzał… że dostałem tylko klapsa… klapsa… akurat… rękę to ma ciężką… nie wierzę, że nie wie, jak mocno uderzyła. Jeszcze boli. A ja nawet w końcu pochwałę dostałem w szkole i nie zdążyłem się nią pochwalić. Mam to w dupie. Nie będę się starać. Po co? A jeszcze do tego pewnie, jak się dowie, że zbiłem głupiego Antka, to znowu będzie awantura. A przecież Antek zasłużył. Bardziej, niż ja
„Tylko” KLAPS…
W POLSCE KARY CIELESNE SĄ PRZESTĘPSTWEM !!!
Dlaczego klapsy nie są dobrym rozwiązaniem? Z kilku powodów.
Dlaczego?
- Bo używamy klapsów, kiedy jesteśmy bezsilni
- Bo dzieci uczą się przez obserwację i przez naśladowanie,. Otrzymując klapsy uczą się, że:
- Bicie (przemoc) jest dopuszczalna;
- Rodzicom / dorosłym / nie można ufać – nigdy nie wiadomo, jaki humor będzie miał rodzic;
- Nie wiedzą tak na 100%, co jest dobre lub złe;
- Nie warto starać się;
- Nie są kochane;
W gabinecie często słyszę: „to co, mam mu na wszystko pozwolić?!”. Nie! Absolutnie nie. Dziecko należy wychowywać. Wyciągać z nich to, co najlepsze. Służą temu różne metody. Jakie? Całe szczęście jest ich sporo. Warto zastanowić się… poradzić i dobrać metody wychowawcze właściwe dla swojej pociechy i warunków rodzinnych.
To, co istotne: dziecko wychowywane za pomocą kar cielesnych będzie miało niską samoocenę. Dzieci z niską samooceną (zwłaszcza chłopak), sprawiają problemy wychowawcze. Koło się zamyka.
Zapraszam do kontaktu.
Alina Duda, tel. 730 795 510
Kolejny artykuł będzie w temacie: Kara a konsekwencja… różnice